Kiedy Brazylijczycy demonstrowali
przeciwko biedzie i korupcji, niszcząc witryny i demolując ulice, Turcy zaprotestowali
przeciwko działaniom rządu w mniej konwencjonalny sposób – milczeniem (więcej informacji na: http://wpolityce.pl/depesze/56149-turcja-milczacy-protest-na-stambulskim-placu-taksim).
Otóż, cała inicjatywa rozpoczęła się w
nocy z poniedziałku na wtorek, kiedy to turecki performer i choreograf, Erdem
Gunduz, stał 8 godzin w milczeniu i bezruchu na placu Taksim. Już we wtorek
dołączyło do „milczącego protestu” kilkaset osób. Wiadomo, że przyczyną
protestujących jest obawa przed brutalną polityką premiera Recepa Tayyipa Erdogana i agresją policji. dlatego tym bardziej pomysł protestu w formie milczenia wydaje się błyskotliwy.
Choć na razie protestu nie spotkała żadna
interwencja, swoje zaniepokojenie wyraził już Ban Ki Mun, sekretarz ONZ.
Zaapelował on do rządu Turcji i jego przeciwników o nawiązanie
konstruktywnego dialogu. Pytanie tylko czy jest on możliwy pomiędzy dwoma
skrajnymi charakterami – agresywnym rządem i milczącymi protestującymi?